Centrum Kultury Zamek we Wrocławiu zaprasza na wystawę ilustracji Małgorzaty Kulik. Jej prace nawiązują do bardzo osobistych życiowych doświadczeń, których motywem przewodnim jest niepowodzenie, trauma, upokorzenie, kompromitacja.
Jak sama artystka wspomina: Nie zawsze udawało mi się przebiec sprintem długość boiska bez zadyszki, nie zawsze dawałam radę zaserwować tak, żeby trafić w piłkę i nie zostać tym samym wyklętym przez resztę drużyny. Bywały momenty kiedy miałam ochotę płakać, bo znowu nikt nie chciał być ze mną w parze przy robieniu dziwnych ćwiczeń gimnastycznych, a wuefistka oznajmiała gwizdkiem, że mogę spocząć na ławce przy materacach. Zazwyczaj gdy wydaje się, że już gorzej być nie może, wtedy właśnie fala upokorzenia uderza z największą siłą. Jednoczęściowy strój (otrzymany w prezencie od cioci z Francji) nie wytrzymuje moich nieudolnych wygibasów i cała klasa zapoznaje się z anatomią mego krocza. Trauma z podstawówki. A trzeba było, tak jak wszyscy inni przyjść w białej koszulce i czarnych spodenkach. Nie wyróżniać się.
Tę scenkę wielokrotnie przerabiałam w swojej głowie i wywlekałam na papier: twarze innych dzieci wykrzywione w diabolicznym uśmiechu, słowa wuefistki nakazującej iść do przebieralni, piekło popołudnia w sali gimnastycznej. Z czasem zaczęłam zauważać, że moje obserwacje i skojarzenia zawsze orbitują wokół takich sytuacji jak ta z lekcji WF-u. Zdarzeń żenujących, zawstydzających, trochę groteskowych lub po prostu niefortunnych.
W jakiś nieodgadniony sposób moja pamięć i wyobraźnia wywleka tego typu obrazy i sytuacje, które koniec końców lądują na płótnie lub papierze będąc dowodem na to, że ciągle ćwiczę. Gimnastykuję rękę, głowę, pamięć. Ten WF trwa już dosyć długo i chyba nigdy się nie skończy. Nigdy jednak nie jestem zadowolona w pełni, może nie osiągnęłam jeszcze mocy, by te obrazy były perfekcyjne. Spoglądam na swoje bazgroły i myślę: wyszło fatalnie. No ale jak mogło inaczej, skoro to, co nieustannie rysuję to ilustracje moich koślawych myśli?
Przestrzeń galerii Tymczasem… będę starała się wykorzystać w ten sposób, aby jej architektura odzwierciedlała skupiska moich fantazji. Moją intencją jest stworzyć coś w rodzaju mapy własnego umysłu. Zacznę od sytuacji z pechowym strojem na wf, by poprowadzić wszystkich chętnych przez gąszcz natrętnych słów i obrazów, które czają się w mojej głowie.
Małgorzata Kulik jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach na wydziale malarstwa. Aneks dyplomowy realizowała w pracowni grafiki książki. Tworzy ilustracje, opowieści graficzne i autorskie picturebooki. Dotychczas ukazały się drukiem książki, które zrealizowała wraz z Tomaszem Żarneckim: przewodnik po wrocławskich szaletach pt. „Fontanny i muszle” (wyd. Libron), ilustrowany kryminał dla dzieci „Niezłe ziółko/ Głośne zniknięcie“ (wyd. Kocur bury), edukacyjną książkę o epidemiach pt. „Chore historie“ (wyd. Kocur Bury). Obecnie pracują nad ilustrowaną historią teatru XX wieku. W swoim dorobku posiada również komiksy: „V“ (wyd. Centrala), „Ta małpa pójdzie do nieba“ (Wydawnictwo komiksowe) oraz krótki komiks pt. „Latarnioki“, który ukazał się w antologii wydanej z okazji jubileuszu Teatru Śląskiego pt. „Śląski Wyspiański”. Jej ilustracje ukazały się w książce pt. „Dolny Śląsk. Pamiętam Powódź“.
wernisaż – 19 października 2018, godz. 19:00
miejsce: Centrum Kultury Zamek, pl. Świętojański 1, Wrocław
od: 20 października 2018
do: 25 listopada 2018